wtorek, 13 marca 2012

Balladka - Janusz Radek

W fabryce bielizn pogrzebowych

Marcysia, żywa niczym skra,

Na pomysł wpadła, by szefowi

Trzy pary czarnych majtek skraść.


Wnet odesłała łup skradziony,

Gdy się rozniosła o tym wieść,

Ten dosyć absurdalny pomysł

Napełnił ją największym ze szczęść


Szef, który nie chciał, żeby przyszłość

Podwładnych spowił jakiś cień,

Wymłócił ją, aż dziecko przyszło

Na świat, a ona zeszła zeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz